Tommy Hilfiger Tommy Girl Brights
Nowa wariacja na temat klasyka z lat 90. - Tommy Girl - pachnie raczej marnie. Syntetycznej róży i porzeczki w takim stopniu nie wąchałem nigdy i nigdzie.
Tak może pachnieć strych, w którym pobił się słoik z konfiturą. Zaraz po upadku zaczęła się na dżemiku rozwijać pleśń, ale później wszystko wyschło i nawet grzyby nie przetrwały. Kurz jednak z przyjemnością obsiadł cały ten obrazek i stał się głównym tematem w Tommy Girl Brights.
Na tle całkiem udanej wersji męskiej, kobiecy odpowiednik wypada blado i niemrawo. Gdybym już miał tego koszmarka do czegoś porównać, to najbliżej leżą owocowe zapaszki sygnowane nazwiskiem Dariusza Michalczewskiego. Z tym, że Tigery są jednak dużo bardziej naturalne i dużo tańsze od mary firmy Tommy Hilfiger.
10-latka ubrana w białe kozaczki z syntetycznej skóry i różową suknię z poliestru powinna być zachwycona.
I nie mogę się oprzeć przed przytoczeniem tego zmodyfikowanego kawału:
Spotyka się blondynka z brunetką.
Brunetka: Moje futro powstało ze szczęśliwych szynszyli. A Twoje?
Blondynka: A moje z żyjących na wolności poliestrów.
(z góry przepraszam wszystkie blondynki, to tylko nawiązanie do zapachu)
Nuty: porzeczka, róża, lawenda, geranium, cytryna, bergamotka, irys, mimoza, jaśmin, miód, herbata, mech dębowy, szafran, jodła, piżmo
Rok premiery: 2014
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: zapach dostępny w pojemności 50 i 100 mL jako woda toaletowa
Trwałość: całkiem dobra, około 7 godzin