Duet nowych perfum Trussardi od kilku dni zdobi półki polskich perfumerii. Dziś parę słów o męskiej połowie tej dwójki - A Way for Him.
Zaskoczę Was, wiem. A Way for Him nie jest bowiem porażką. Owszem, to zapach masowy, ale z ikrą, którą charakteryzowała również Ocean Royale marki James Bond. Nie wspominam 007 bez powodu. Obie kompozycji rozpoczyna identyczny akord morski, który jest wykonany na naprawdę wysokim poziomie.
Później, niestety, różnic jest więcej. A Way for Him jest wonią lekką, mniej drzewną a bardziej owocową. Wyraźnego jabłka próżno tu jednak szukać. Całość ma manierę pop-fougere. Kręci się po znacznie uproszczonych rejonach, które znamy choćby z klasyka Dolce&Gabbana. Docenić jednak trzeba fakt, że w nowym Trussardi coś się dzieje. Zapach jest dynamiczny, zmienny, nienudny.
Baza, choć chemiczna, jest ładnie wysłodzona i nie wpada w piżmowo-białofartuchowe akcenty, których oczekiwałem. Jest za to trochę puchatej paczuli i sporo wanilii. Po 6 godzinach Trussardi ulatuje ze skóry, ale wrażenie zostawia dość dobre. Wyróżnia się na tyle innych męskich premier. Jest inny.
Nuty: jabłko, grejpfrut, bergamotka, paczula, wanilia, akord drzewny, akord morski
Rok premiery: 2014
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: dobra, około 6 godzin