![]() |
Diana Vreeland Simply Divine |
Kończąc temat perfum marki Diana Vreeland sięgam po ostatnią pozycję - Simply Divine. To tuberoza.
W portfolio tej firmy była już kompozycja oparta na mocnym kwiecie. To jaśminowa Perfectly Marvelous. I choć absolut tuberozy nie mniejszą ma moc od absolutu jaśminu - podbnie jak on wyciąga tę nutę na sam szczyt najmocniejszych akordów znanych perfumiarzom - to Simply Divine jest zapachem o mniejszej sile rażenia od jaśminowego brata. Być może jest to spowodowane tym, że tuberoza musiała tu ustąpić nieco miejsca dla innych kwiatów: neroli i, paradoksalnie, jaśminu. Oczywiście sam fakt mniejszej mocy nie jest wadą, a jedynie suchym faktem.
Jak zatem pachnie ta tuberoza?
Simply Divine rozpoczyna się krągłą, słodką i upojną tuberozą. Bez akcentów palonych opon, ale z delikatną nutą balonowej gumy do żucia i akordem zielonego listowia. Bardzo, bardzo udany jest to start. Sporo osób zapewne skojarzy go z wonią nieco parnej nocy w wielkim, tropikalnym mieście. Bangkok, Hongkong, Hanoi to właśnie te klimaty...
![]() |
Tuberoza |
Później kompozycja nabiera jeszcze bardziej tropikalnego charakteru. Z miasta przenosimy się do lasu. Jest więc wilgotno, ale jednocześnie wyraźnie czuć kwiat pomarańczy. Wnosi on do perfum pożądany ładunek światła i świeżości.
W następnej odsłonie tuberoza ucieka. Pojawia się irys. Simply Divine staje się wonią pudrową i nieco mszystą. Z tropików przenosimy się do zimnego lasu mieszanego, ale jednocześnie mamy pierwiastek cielesny, taki jakby ukryte pod drobinkami metalu ciepło. I tu właśnie pojawia się też jaśmin w wersji białej, koronkowo-organzowej, świeżej.
Muszę jednak przyznać, że czasami zdarza mi się wyczuwać tuberozę nawet w głębokiej bazie. To frapujące uczucie świadczy jednak o niespotykanej konstrukcji tych perfum. Nie ma tu nudnego i klasycznego trójpodziału.
Opinia końcowa o Simply Divine
Zdumiewające jest to, jak wiele przemian na skórze demonstrują te perfumy. I choć to nie jest moja bajka, to trudno mi nie docenić złożoności, kunsztu i prawdziwego piękna Simply Divine.
Po testach wszystkich zapachów mogę śmiało powiedzieć, że Diana Vreeland to perfumeryjny debiut tego roku w Polsce. Już dawno nie spotkałem marki, które zachwyciłaby mnie niemal od początku do końca.
Nuty: tuberoza, irys, jaśmin, kwiat pomarańczy, bób tonka, piżmo, drewno kaszmirowe, drewno sandałowe
Rok premiery: 2014 (w Polsce 2015)
Twórca: Clement Gavarry
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL
Trwałość: dobra, około 6-7 godzin