5 godzin.
Tyle czasu minęło od momentu, w którym odwiedził mnie kurier do przewrócenia ostatniej, 196. strony książki "Od Marii Walewskiej do Sisleya. Piękno bez granic." autorstwa Huberta d'Ornano - założyciela marki Sisley.
Przyznam szczerze, że od czasu "Perfumiarza" Iny Knobloch, żadna książka nie pochłonęła mnie tak totalnie...
Na pewno wynika to z kilku rzeczy. Jedną z nich jest moja nieukrywana fascynacją tą firmą. Sisleya stawiam na równi z Guerlain, choć porównanie mistrza pielęgnacji z geniuszem perfumerii nie jest do końca stosowne. Po drugie, książka jest napisana ciekawym językiem, choć w pierwszej osobie (co nie każdemu musi odpowiadać). Bogactwo ilustracji pomaga zaś wyobrażać sobie całą treść i uatrakcyjnia przekaz.
Książka nie jest typową autobiografią, choć sporo w niej takich elementów. Dużo miejsca poświęcono czasom napoleońskim, historiom miłosnym, wojnom, chwale i upadkom rodu d'Ornano. Ważne miejsce zajmuje też Polska, zarówno w kontekście dawnych lat jak i współczesnym.
Najważniejsze jest jednak to, że Hubert d'Ornano zawarł w niej megapozytywny i motywacyjny przekaz o sensie własnej pracy, kreatywności, dążeniu do stawianych celów.
Lekturę książki polecam zatem wszystkim ludziom przedsiębiorczym, którzy są nastawieni na sukces. Można z niej naprawdę wiele "wyciągąć", jeśli się chce.
Jeśli interesuje Was słowo wstępne, to możecie przeczytać je na poniższej fotografii... Moim zdaniem nie odzwierciedla ono jednak nawet ułamka tego, co znajdziecie w środku...