Kiedy w 2012 roku rozeszła się pogłoska o debiucie nowych perfum Marni świat w ciemno oszalał na ich punkcie.
Miałem wówczas przyjemność poznać ten zapach na spotkaniu z przedstawicielami marki, jeszcze przed światową premierą. Na szybko, przelotem, niedokładnie. Skropiony wówczas nadgarstek wydał woń tak piękną, że wyryła się w mojej pamięci. To była róża. Wówczas, kiedy nie znałem spisu nut, skojarzyła mi się z Paestum Rose marki Eau d'Italie. Usłyszałem wtedy, że premiera perfum Marni w Polsce się opóźni. Rok później (w 2013) ta wiadomość została zaktualizowana - Marni w Polsce nie pojawi się w ogóle.
Pojawi się jednak kilka moich słów.
Marni to włoska marka luksusowa kierowana przez Consuelo Castiglioni. Firma do współpracy w wykreowaniu zapachu zaprosiła do współpracy jeden z największych koncernów kosmetycznych świecie - Estee Lauder Company. Pracę nad samą kompozycją zapachową powierzono zaś naczelnej perfumiarce Prady, pracującej dla Givaudan Danieli Roche-Andrier. Zasady były proste: mają powstać perfumy odzwierciadlające ideę Marni, bez oglądania się na trendy, bez szukania kompromisów.
Nie można się więc dziwić, że produkt Marni to awangarda, która z powodzeniem broniłaby się w segmencie niszowym. Zapach należy do tych migotliwych, drgających, których rozwój na skórze nie jest linearny. Zresztą udział nuty różanej jest tak duży, że podobnie jak w przypadku Portrait for Men, można mówić o kompozycji "single note". Uwagę przykuwa jednak to co dzieje się poza różą.
Mamy zatem kadzidlano-paczulowy dym. Ostry, ciepły i bardzo zawiesisty. Nie ma w nim ani grama chłodu kościelnego olibanum. Jest za to ciepło korzennych i pikantnych przypraw. Swoją drogą określenie "ciepło" nie jest adekwatne do opisu tej kompozycji. Dymna nuta jest rozgrzana tak bardzo jakby chciała być bardziej czerwona od różanych płatków. Ale przez to jest naprawdę piękna!
Finezji całości dodają pewne punktowe, nieco chłodniejsze, jak gdyby przywołujące woń liści elementy. Nie ma ich dużo. Nie pokazują się zawsze. Czasami tylko dochodzą do nosa z powiewem wiatru. Ubogacają obraz.
Koniecznie muszę też powiedzieć, że w zapachu Marni uniknięto chemicznych konotacji bazy. To genialne, ponieważ nawet niszowe kompozycje tego typu (Paestum Rose, Rose Noir, Hippie Rose) nie zawsze grają tak czysto i bezbłędnie jak produkt mainstreamowej bądź co bądź Estee Lauder Company. Nie ma tu elementów kurzu, ani zepsutych kosmetyków. Róża pięknie płoży się na trudnej i wymagające bazie, i nawet przez moment nie zbliża się do obszarów, którym można byłoby coś zarzucić.
Gdyby ktoś kiedyś mnie zapytał, czy znam (prawie) idealną interpretację dymnej róży to od dziś bez wątpienia będę wskazywał na Marni.
Nuty: kadzidło, róża, bergamotka, cynamon, kardamon, wetiwer, drewno cedrowe, paczula
Rok premiery: 2012
Twórca: Daniela Roche Andrier
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 60 i 125 mL, niestety niedostępna w Polsce i coraz trudniej dostępna w innych krajach
Trwałość: bardzo dobra, około 8-9 godzin