Opal to bardzo szczególny kamień szlachetny, i to pod wieloma względami.
Wśród najdroższych klejnotów jest jedynym, który nie należy do grupy minerałów. Opal to mineraloid. To znaczy, że nie ma zachowanej konkretnej budowy krystalicznej. W uproszczeniu można powiedzieć, że jest zbudowany z przypadkowo połączonych ze sobą cegiełek. Co nie przeszkadza w fakcie samej jego szlachetności.
Kamień ten jest najbardziej niesamowity i niezwykły również z innych przyczyn. Na jego powierzchni zachodzi zjawisko opalizacji i iryzacji (znane fanom perfum Amouage Fate). Pisałem o tym już kiedyś, więc nie będę się powtarzał. Oprócz tego opale wykazują szereg cech znanych w przypadku innych kamieni szlachetnych, np. asteryzm, o którym również pisałem już.
Oczywiście opale dzielimy na te szlachetne i nieszlachetne. Tylko pierwsze mają wartość jubilerską i tylko one osiągają przyprawiające o apopleksję ceny. Z opalami jest jednak problem. W przeciwieństwie do diamentów, rubinów i spółki, nie polecam traktowania ich jako środka inwestycyjnego. Naturalny opal jest bowiem uwodnioną krzemionką. Po wydobyciu i obróbce klejnoty mogą "wysychać" i pękać. A to niesie obniżenie wartości. Z tego też powodu najcenniejsze opale świata przechowuje się w specjalnych klimatyzowanych komorach o określonych parametrach.
Największym i najcenniejszym opalem świata jest Olympic Australis. Ważąca 17 000 karatów bestia nie została w ogóle oszlifowana i jest przechowywana jako eksponat muzealny w całości. Wartość surowego i "brzydkiego" kamienia oszacowano na prawie 3 miliony dolarów. Można go podziwiać w showroomie Altmann & Cherny w Melbourne. Grafika również nie powala na kolana, ale w rzeczywistości Olympic Australis ponoć zachwyca.
Ciąg dalszy niebawem
Na zdjęciu tytułowym kolczyki z kolekcji Sunrise Opal Mines (białe złoto, opale, diamenty); cena 3500 zł (komplet)