Bond No. 9 New York Patchouli to najnowsza interpretacja orientalnych składników z serii poświęconej Nowemu Jorkowi.
Pachnie tragicznie. Wali knurem po prostu. Jak przyrządzacie wieprzowinę, to pewnie często spotykaliście się z wonią samca świni domowej. Takie mięso jest całkowicie niezjadliwe. I tak pachnie New York Patchouli. Powiem Wam więcej, woń zapoconych jąder knura jest tu tak wyraźna, że człowiekowi po prostu robi się niedobrze.
Dla przypomnienie dodam, że pierwszy zapach z tej kolekcji - New York Oud - też posiadał tę charakterystyczną nutę niemytej moszny.
Żeby być bardziej obiektywnym dodam, że początek jest trochę oblany sokiem cytrusowym - słodkim i kwaśnym. Serce jest okraszone zwiędłymi kwiatami, ale wciąż trudno im się przebić przez bardzo fizjologiczną woń genitaliów. "Patchouli" w tytule to jakieś nieporozumienie, bo Bond No. 9 serwuje mi ją w formie jakiejś rozgotowanej, niemrawej, ni to słodkiej, ni to piwnicznej.
W bazie nie czuć już nic poza spoconym samcem jakiegoś zgrzanego zwierzaka. Masakra!
Nuty: kardamon, imbir, grejpfrut, gałka muszkatołowa, paczula, róża, storczyk, ambra, drewno sandałowe, skóra, mech dębowy, piżmo
Rok premiery: 2013
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL
Trwałość: bardzo dobra, powyżej 8 godzin