Quantcast
Channel: Nez de Luxe — blog i opinie o perfumach damskich i męskich
Viewing all 1711 articles
Browse latest View live

Czym różni się zapach i trwałość podróbek od oryginalnych perfum?

$
0
0

Niemal równo rok temu pisałem o tym, jak rozpoznać "podróbkę" perfum i nie dać się oszukać. Dziś chciałem przedstawić Wam problem z drugiej strony - samego zapachu


Ile na skórze utrzymują się podrabiane perfumy? Czy zapachy oryginału i podróbki są podobne? Jakie niebezpieczeństwa niesie używanie falsyfikatów? Mam nadzieję, że na te i inne pytanie znajdziecie odpowiedź w poniższym wpisie. Jednak zanim przejdę do szczegółów zachęcam Was naprawdę mocno do analizy poprzedniego artykułu, który podlinkowałem w nagłówku. Zwracam na niego uwagę nie bez powodu - martwi mnie zjawisko kupowania podróbek przez osoby "siedzące" w temacie. Już kilkukrotnie w przeciągu ostatnich miesięcy zauważyłem, że osoby takie znajdują jakąś "okazję", płacą za towar i później chwalą się nowymi nabytkami przekonując samych siebie, że to oryginał... To tyle tytułem przydługiego wstępu.

Chanel No. 5 Eau de Parfum - oryginał kontra podróbka


Na starcie dzisiejszego wpisu staje legenda - No. 5. Na potrzeby artykułu 100 mL wody perfumowanej Chanel No. 5 zakupiłem w perfumerii E-Glamour.pl a podróbka pochodzi z łódzkiego, bałuckiego targowiska.
Oprócz tego, że to perfumy kultowe, to również podrabiane na skalę tak wielką, że chyba tylko Coco Mademoiselle dotyka to zjawisko w większym stopniu. Porównując aromat oryginału i podróbki wybrałem Piątkę z innego jednak powodu. Perfumy te są bowiem pełne naturalnych, najdroższych składników występujących w warsztacie perfumiarza, a te z kolei nie są dostępne w garażowych rozlewniach podróbkowiczów. Różnice dostrzegalne przez nos będą zatem wyraźne i bezsprzeczne.

O charakterze No. 5 stanowią aldehydy, ale sercem kompozycji są naturalne absoluty: z jaśminu, z irysa oraz z neroli a poza nimi też olejek z róży majowej, kwiatu słodkiej pomarańczy i ylangu. W bazie odnajdziemy olejek wetiwerowy, z drewna sandałowego i absolut bobu tonka oraz wanilii. Chanel do produkcji swoich flagowych perfum wciąż używa tych składników, z których większość należy do najcenniejszych na świecie.

Czarne obramowanie pudełka (oryginał z lawej)

Różnice między zapachem podróbki a oryginałem...


1. Akord głowy


ORYGINAŁ

W No. 5 początek jest bardzo charakterystyczny, słodki, nieco pomarańczowy, ale od razu z nutą metalicznych aldehydów, które przypominają woń zatopionej w szampanie truskawki. Zapach jest słoneczny, lecz od pierwszych chwil niesie pewne niuanse orientu.

PODRÓBKA

Ta wersja pachnie buduarem. Duża ilość piżm i sporo owocowych syntetyków spychają zapach w objęcia akordów pomadek ze straganu. Nuty cytrusowe nie są w ogóle wyczuwalne. Zamiast orientu i elementów ciepłych pojawia się niskiej jakości olejek cynamonowy z liści (który pachnie jak goździki, a nie kora cynamonu). Dominuje jednak pomadka. Sprawia to, że "No. 5" jest mdły i tłusty.

2. Akord serca


ORYGINAŁ

To oczywiście jeden z najbardziej charakterystycznych akordów, jakie kiedykolwiek stworzył człowiek, chociaż ja sam za nim nie przepadam i nie jestem w stanie go należycie docenić. Próbowałem się przełamać, ale nie wyszło.

Jest na pewno zmienny, wielowątkowy. Wyraźnie wyczuwalne są akordy absolutu irysowego, który jednak pozbawiony jest słodyczy, a przy tym jest wyważony. Irys No. 5 jest dokładnie w pół drogi między marchewką a tonami pudru. Oprócz tego czuć iskrzącą różę i słoneczny, wcale nie zwierzęcy jaśmin. Akcenty orientalne zaczynają formować się w wyraźnie drzewne i słodkie smugi, choć nie są elementami pierwszego planu.

PODRÓBKA

Zapach jest mydlany. Wyraźnie czuć nuty różane i jaśminowe, ale są one tanie i plastikowe. W tle cały czas obecny mdlący eugenol, który wprowadza tony korzenne. Zakładam, że użyto go jako substytut absolutu wanilii i olejku sandałowego. Akord serca podróbki wykazuje znacznie mniejszą zmienność.

Chanel No. 5 Eau de Parfum 100 mL (oryginał z lewej)

3. Akord bazy


ORYGINAŁ

Drzewny, mydlany, ciepły i zmysłowy. Dopiero na tym etapie Chanel No. 5 zyskuje piżmową nutę, ale bez kurzu.

PODRÓBKA

W tym miejscu mógłbym przysiąc, że wącham podróbkę Kenzo Jungle Elephant, a nie Chanel No. 5, ponieważ baza jest już typowo korzenna i zakurzona jednocześnie.

4. Trwałość


W wypadku mojej podróbki trwałość była tylko o 20-30% niższa niż trwałość oryginału. Zaznaczam jednak, że te cecha NIE JEST żadną podstawą do określenia oryginalności perfum. Wielokrotnie wąchałem podróbki, których trwałość była kolosalna (przy okazji polecam "Ranking Najtrwalszych Perfum"), ale pachniały samym plastikiem i syntetycznymi utrwalaczami.

Wnioski


Podróbka podróbce nigdy nie jest równa, ale na tym przykładzie możemy zauważyć, że podrabiając Chanel No. 5 nigdy nie da się osiągnąć efektów oryginału. Zastosowany w falsyfikacie olejek cynamonowy z liści (lub blend eugenolu) jest ledwie cieniem doznań niesionych z synergii sandałowca, wanilii, jaśminu, tonki i irysa. W przypadku tych konkretnych perfum rozróżnienie na podstawie zapachu jest naprawdę bardzo, bardzo łatwe.

Trzy podstawowe różnice:
- brak iskrzącej, nieco pomarańczowej głowy
- brak irysowego serca
- prosta, korzenna baza imitująca wanilię, sandałowiec i tonkę

Zaskoczyło mnie jednak to, że podróbki dość przyzwoicie radzą sobie z odwzorowaniem nut różanych i jaśminowych, ale to wynika prawdopodobnie z dużej ilości dostępnych na rynku syntetyków mających imitować te dwa, najważniejsze kwiaty w perfumerii.

Zagrożenie dla zdrowia


Warto też przypomnieć, że podróbki nie podlegają żadnej kontroli. Mogą zawierać substancje groźne dla zdrowia nie tylko ze względu na alergie, ale również związki wycofane z użycia z innych powodów (np. rakotwórcze czy teratogenne). Trzeba mieć to na uwadze decydując się na zakup perfum z niewiadomego źródła.

Dzięki uprzejmości perfumerii E-Glamour.pl mogę Wam zaproponować również kod rabatowy na cały asortyment marki Chanel. Wystarczy wpisać "nezdeluxe16" i 5% rabatu zostanie naliczone. Kod działa do 3 października.

Chanel No. 5 Eau de Parfum (oryginał z lewej)


Michael Kors Wonderlust

$
0
0

Michael Kors Wonderlust znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Michael Kors Wonderlust

W Polsce to nowość na zimę, na świecie - na lato. Cóż, niezbadane są wyroki Michaela Korsa i Wonderlust przedstawiam we wrześniu, choć formalnie jesieni jeszcze nie ma...


Na samym początku ostrzeżeniem o opiniach w sieci. Na blogach modowych i kosmetycznych oraz w czasopismach masowo pojawiają się "achy i ochy" spowodowane równie masową wysyłką tych perfum do przedstawicieli mediów. Według mnie jednak Wonderlust nie zasługuje nawet na połowę tych słów.

To kolejne kwiatowe i lekkie perfumy, które pozbawione są pazura. Marka Michael Kors słynie z produkcji tego typu, niemrawych kompozycji, lecz testuję ich perfumy zawsze z nadzieją na coś, co nawiąże stylem do ich bardzo dobrego, tuberozowego klasyka. Czasami się do uda (np. White Luminous Gold), zazwyczaj jednak wychodzą popłuczyny po kwiaciarni. I niestety, Wonderlust to ten drugi przypadek.

Michael Kors Wonderlust

Zapach jest kwiatkowy i lekki. Nudny do bólu.

Nie jest jednak tak, że ginie w tle podobnych sobie produktów. Trzeba uczciwie powiedzieć, że nuty kwiatowe, choć subtelne i bez wyrazu, są w miarę naturalne. To nieczęsto się zdarza, więc i ocena Wonderlust nie będzie najniższa.

Czytając spis nut zastanawiam się, czy ktoś w procesie produkcji się nie pomylił. Piszę o tym, dlatego że zazwyczaj za taką nijakość odpowiadają syntetyki białych kwiatów, a w piramidzie Wonderlust ledwie znalazło się miejsce dla heliotropu i goździka. W ogóle producent przedstawia ten zapach jako kwiatowy, jadalny i orientalny, co według mnie jest jawnym kłamstwem, ponieważ to typowy przedstawiciel rodziny kwiatowej i świeżej...

Michael Kors Wonderlust w trzech pojemnościach: 30, 50 i 100 mL

Opinia końcowa o Michael Kors Wonderlust


Dla mnie kwiatowy średniak, ale bez emocji. Można wybrać znacznie ciekawsze perfumy...


Nuty: heliotrop, goździk, benzoin, migdały, bergamotka, różowy pieprz, drewno sandałowe, drewno kaszmirowe
Rok premiery: 2016
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: średnia, około 4-5 godzin

Co nowego w Impressium?

$
0
0

Zaledwie tydzień temu odbyły się targi niszowych perfum Pitti we Florencji, a Impressium już zapełniło się pachnącymi nowościami...


Z prawdziwą dumą donoszę, że Łodzianie mogą powąchać część premier jako pierwsze osoby na świecie poza Florencją. I to nawet przed Warszawą... :)

Pozwolę sobie w telegraficznym skrócie przedstawić wrześniowe nowości. Zanim jednak o perfumach, najpierw o jednaj kwestii technicznej - płatnościach kartami przez internet.

Sporo osób pytało mnie o to, kiedy taka możliwość zostanie dodana do sklepu internetowego. Do tej pory była tam tylko opcja płatności bezpośrednich (TPay), przelewu i za pobraniem. Mam dobre wieści i lada moment nowy kanał płatności zostanie uruchomiony - mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu. :)

A teraz czas na zapachy:

Heeley Eau Sacree i Heeley Phoenicia


To była bez wątpienia jedna z najciekawszych, kadzidlanych premier tego roku. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że jest to bardziej gęste i mroczne wcielenie Rouge Bunny Rouge Embers. Z definicji miał ten zapach nawiązywać do Cardinala, ale według mnie to zupełnie inne odsłony kadzidła. To dobrze, bo ciągle jest oryginalnie, a Heeley ma dobrą rękę do tej nuty, co pokazał też wcześniej w perfumach Phoenicia. Zachęcam Was do przeczytania archiwalnej recenzji tej kompozycji, bo jest to kolejny diament, który we wrześniu debiutuje na półkach Impressium.



Nasomatto Baraonda


Jako pierwsza perfumeria w Polsce Impressium zaprezentowało zapach Baraonda - pierwszą od lat premierę marki Nasomatto.

Zapach jest dziwny. Dla mnie pachnie czekoladową paczulą i ziołami wrzuconymi do koniaku. Później z całości wyłaniają się smugi palonego drewna lub kadzidła... Bardzo niestandardowe podejście do kreacji perfum. Niestety, zapach debiutował dopiero dzisiaj, więc testy dokładne jeszcze przede mną.

Nasomatto Baraonda

Parfumerie Generale 27 Limanakia


Kolejne kadzidło, ale jednocześnie nie-kadzidło. Pierre Guillaume serwuje woń kamienną, marmurową, trochę piaskową, w której żywica labdanum ma postać niezapalonych grudek. Sekret polega na tym, jak je odpalić, a to udaje się tylko przy użyciu globalnym. Zapach totalnie nie nadaje się do testów na nadgarstku, bo pachnie wtedy zbyt chłodno i zbyt sterylnie.

W ramach ciekawostki dodam, że Limanakia to plaża nudystów i miejsce na szybkie "numerki". Stąd zwierzęca i bardzo cielesna baza tytułowych perfum, przynajmniej w teorii, bo w praktyce nut animalnych ja nie wyczuwam.

Parfumerie Generale Limanakia 27

Armani Si Le Parfum

$
0
0

Perfumy marki Armani znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Armani Si Le Parfum

Wykorzystywania klasyków ciąg dalszy. Tym razem nadeszła pora (kolejna pora) na Si i jej najnowszą wersję Le Parfum, która już jest w polskich perfumeriach.


Zapach określany jako najbardziej zawiesista i najpotężniejsza odsłona Armani Si rzeczywiście robi wrażenie i jest to wrażenie całkiem dobre. Bardzo dobre można nawet rzec. Producent szczyci się wprowadzeniem do kompozycji akordu ambry, który ma nadawać tej wersji ponadprzeciętnej zmysłowości. Z tym akurat mógłbym polemizować, co nie zmienia faktu, że nowe Si Le Parfum daje radę.

Początek ma zasłodzony do szpiku kości. To nawet nie jest sok, ale wręcz syrop porzeczkowy babcinej roboty. Gęsty, lepki i kwaskowy. Zresztą nie jest to tylko początek, ponieważ w ten sposób pachnie też serce Si Le Parfum oraz w pewnym stopniu baza. Porzeczki w AŻ tak słodkiej formie nie spotkałem chyba nigdzie indziej. Może się to nie podobać, ale na pewno budzi emocje - a o to chodzi.

Armani Si Le Parfum

Drugą składową kompozycji jest akord kadzidła wrzuconego do damskiej torebki. Nie jest to dosłowny dym, ani dosłowny kościół, ale wyraźnie czuć niuanse żywiczne zmieszane z wonią ciepłą i kosmetyczną. Na pewno nie występuje tu efekt puchatości, który niesiony przez paczulę był wyznacznikiem klasycznej odsłony Si.

Te dwa wrażenia są ze sobą w równowadze i płynnie się zmieniają - porzeczki jest coraz mniej, wzrasta zaś ilość nut ciepłych, cielesnych i kadzidlanych, chociaż zaznaczam raz jeszcze, że to nie są nuty kadzidlane wprost.

Zaletą jest też to, że Si Le Parfum dobrze gaśnie na skórze i nawet najgłębsza baza pozbawiona jest chemicznych i zakurzonych nut.

Opinia końcowa o Armani Si Le Parfum


To dobre perfumy, ale jednak dają mniejszą ilość doznań od klasyka. Wydaje mi się również, że mogą być zbyt męczące i zbyt głośne, co jednak nie ujmuje ich wartości jako takich.


Nuty: czarna porzeczka, bergamotka, benzoin, paczula, osmanthus, jaśmin, ambra, wanilia
Rok premiery: 2016
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: czyste perfumy dostępne w pojemności 40 mL
Trwałość: bardzo dobra, powyżej 10 godzin

Dior Miss Dior Absolutely Blooming

$
0
0

Perfumy marki Dior znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Miss Dior Absolutely Blooming

Miss Dior Absolutely Blooming to kolejne perfumy, których testy zajęły mi mnóstwo czasu. Opinia o nich pewnie dla wielu wyda się niesprawiedliwa, ale Dior dał nam zapach dość niestandardowy, który wymaga specyficznego podejścia.


To perfumy owocowe i kwiatowe z rodziny różowych "landrynkowców", która okupuje półki najtańsze, średnie i luksusowe. Tego typu kompozycje celują głównie w najmłodszą klientelę, choć wiadomo, że pewne marki - a taką niewątpliwie jest Miss Dior - zachęcą do kupna nawet bardziej dojrzałe kobiety, pomimo swojego młodzieńczego aromatu.

Oficjalne nuty Miss Dior Absolutely Blooming

Zazwyczaj tej trend w sztuce perfumeryjnej kończy się tragedią, podczas której rozwrzeszczane owocki atakują nabłonek nosa i wbijają szpile z syntetycznego cukru i mdłych niuansów kwiatopodobnych. Żeby nie być gołosłownym można przytoczyć tu większość kompozycji marki Escada, Jimmy Choo Illicit czy inne tego typu "wytwory". Miss Dior Absolutely Blooming też należy do tej rodziny, więc jeśli jej nie lubicie, to po prostu nie są te perfumy dla Was i lepiej odpuścić testy. Ja w sumie też nie lubię tego typu zapachów, co jednak nie przeszkadza powiedzieć mi, że nowa Miss Dior to zapach skonstruowany po prostu genialnie i zjawiskowo.

Natalie Portman w kampanii Miss Dior Absolutely Blooming

Nie oceniam tego, że jest to różowa landryna, ale to, że jest to arcygenialna konstrukcja.

Miss Dior Absolutely Blooming rozpoczyna się nutą podgrzanych pianek marshmallow, które są żywe, zmienne i nie przytłaczają syntetykiem. Powiem więcej, wydają się wręcz obsypane brokatem. Odbity w srebrnych drobinkach róż naprawdę może zachwycić - raz jest bardziej owocowy, później lekko pudrowy. Zmienia się. Drugim istotnym akcentem jest coś na kształt irysowych cukierków - to charakterystyczna nuta, którą wyczuwałem choćby w Lancome La Vie Est Belle L'Absolu. W oficjalnym spisie nut Miss Dior Absolutely Blooming irys jednak nie występuje, ale piszę o tym zjawisku, ponieważ akcent tych irysowych karmelków jest wyczuwalny nawet na blotterze.

Od początku do końca Dior daje nam obrazy ulepne i kleiste, ale jest w tym wiele iskier. Nawet pokryte cukrem kwiaty z różą na czele, zdają się podrygiwać w rytm błysków brokatu. Raz kojarzą się przesłodzonym dżemem, a parę minut później zmieniają się w naturalnie brzmiący kwiat rosnący na mokrej grządce. Przypominam też, że w tle non-stop są różowo-słodkie akcenty, które również nie są płaskie.

Prawie zawsze tego typu kompozycje rozkraczają się w bazie i wchodzą w zakurzone, chemiczne, fartuchowe niuanse. Miss Dior Absolutely Blooming nie powiela tego losu. Owszem, w bazie wyraźnie nabiera cech piżmowych, ale to piżmo różowe, lekko słodkie i dalej z resztą brokatu. Nie czuć tu ordynarnej chemii i taniości, ale spójny z wcześniejszymi doznaniami fundament.

Opinia końcowa o Dior Miss Dior Absolutely Blooming


W kategorii perfum różowo-owocowych jest to bodaj najciekawszy zapach, jaki kiedykolwiek wąchałem. Arcydzieło!


Nuty: czerwone owoce, piwonia, róża, piżmo
Twórca: Francois Demachy
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL
Rok premiery: 2016
Trwałość: bardzo dobra, około 7-8 godzin

Reklama perfum Dior Miss Dior Absolutely Blooming





Nasomatto Baraonda

$
0
0
Nasomatto Baraonda

Kilka dni temu do Impressium trafił najnowszy zapach Nasomatto - Baraonda. Moim małym sukcesem jest to, że przybył do Łodzi jako jednego z pierwszych miejsc na świecie i pierwszego w Polsce


I choć koncept Nasomatto został reaktywowany po dwuletniej przerwie (ostatnią premierą był Blamage), to zasady dalej są takie same: nie znamy składu, nie znamy żadnych nut.

Kiedy pierwszy raz powąchałem perfumy Baraonda, to od razu uderzyły mnie w nos dwie składowe: czekoladowa paczula i trunek alkoholowy. Pierwsza z nich nie ma jednak w sobie słodyczy, z której znamy mleczne tabliczki. To bardziej aromat zimnego, wytrawnego kakao, które wyznaczało klimat takich zapachów jak Neonatura Cocoon czy Serge Lutens Borneo 1834. Czasami tylko w trakcie gry na skórze w sypkiego kakao wyłania się całą, lekko nadtopiona czekolada, gorzka oczywiście. Ma to związek z tym, że temperatura kompozycji jest bardzo zmienna i czasami zostaje przekroczony punkt topnienia. Zaletą tego zjawiska jest pewna cielesność i komfort noszenia.

Nasomatto Baraonda

Drugim istotnym akordem Baraonda jest alkohol. Według mnie to jednak bardzo specyficzne perfumy tej rodziny z dwóch powodów. Po pierwsze, pachną jak koniak i calvados jednocześnie, a to rzadkość w świecie perfum. Po drugie, akcent ten nie jest położony na standardowej drzewnej bazie, którą spotykamy prawie zawsze obok nut alkoholowych (rumu, koniaku, brandy, whisky...). Zamiast tego w późnym sercu Baraonda sypie wysuszonymi ziołami, które miotają się między klimatem tymianku a kolendry. Jeszcze później kompozycja uwalnia lekki obłok dymu, a następnie położy się na suchym kakao. Naprawdę frapująca to opowieść, choć mam wrażenie, że bardziej dla kobiet niż dla mężczyzn...

Opinia końcowa o Nasomatto Baraonda


Bardzo udany zapach, który nie powiela schematów, a przy tym wszystkim pachnie bardzo perfumeryjnie i zbiera dużo pozytywnych opinii.

Według mnie jest w nim wyraźny kobiecy pierwiastek, lecz z powodu dużej zmienności po prostu polecam testy, bo wrażenia mogą być bardzo indywidualne.

Nuty: akord alkoholowy (brandy, koniak, calvados), paczula, kakao, akord ziołowy (kolendra), kadzidło
Rok premiery: 2016
Twórca: Alessandro Gualtieri
Cena, dostępność, linia: ekstrakt perfum dostępny w pojemności 30 mL
Trwałość: bardzo dobra, powyżej 10 godzin

Versace Pour Homme Dylan Blue

$
0
0

Versace Pour Homme Dylan Blue znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Versace Pour Homme Dylan Blue

Ciemny granat flakonu przełamany złotem zwiastował znaczące dzieło męskiej perfumerii. W końcu Versace Pour Homme Dylan Blue pojawił się na półkach...


...i okazało się, że jest jak zwykle. Klasyczny, do bólu nudny męski zapaszek, który w jednej chwili chciał podrobić wszystkie bestsellery. Mamy zatem wstawki z Dior Fahrenheit, klasycznych tonkowców z 1 Million na czele oraz elementy wodne będące krzyżówką Dolce&Gabbana Light Blue i Davidoff Cool Water. Majstersztyk po prostu, jeśli weźmiemy pod uwagę też cytrusy z klasycznego Versace Pour Homme.

Reklama perfum Versace PH Dylan Blue

Początek to cytrusy z tanim, drzewnym tłem. Potem pojawia się lekko wysłodzona nuta morska, które następnie ustępuje miejsca fiołkowym nutom rodem a'la Fahrenheit. Z tyłu przez cały czas majaczą tanie, zakurzone i fartuchowe drewienka, które duszą i poziomem syntetyczności zwalają z nóg. Później cała gra staje w miejscu, a Versace Pour Homme Dylan Blue pachnie żywcem jak fartuch w zakurzonym laboratorium chemii organicznej. Takiej taniości nie wąchałem już dawno.

Versace Dylan Blue 100 mL

Opinia końcowa o Versace Pour Homme Dylan Blue


Ciekawy projekt flakonu zapewni mu miejsce wśród bestsellerów, ale zapachowo to poziom bardzo, bardzo niski. Przyznaję jednak punkt za zmienność i życie. Zrobienie tak mobilnych perfum z tak plastikowych nut to w pewnym sensie sztuka.


Nuty: bergamotka, figa, szafran, akord mineralny, paczula, papirus, grejpfrut, akord morski, fiołek, bób tonka, pieprz
Twórca: b.d.
Rok premiery: 2016
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: średnia, około 5-6 godzin

Reklama perfum Versace Pour Homme Dylan Blue


Serge Lutens Bapteme du Feu

$
0
0

Perfumy marki Serge Lutens znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Serge Lutens Bapteme du Feu

Serge Lutens po prezentacji wielu nijakich, wtórnych i chemicznych koszmarów w końcu zaprezentował coś, co może się podobać. Dziś o Bapteme du Feu


To zapach z rodziny pierniczkowej, ale absolutnie nie wchodzący w obszary infantylne i dosłowne do bólu. Wyraźnie czuć, że jest to interpretacja w ramach sztuki wyższej i niebanalnej. Potwierdzeniem moich słów niech będzie choćby akord otwarcia, w którym wyraźnie czuć aromat grzańca, ale od razu zestawionego z czymś cielesnym i nieco przybrudzonym. Same zaś przyprawy nie są tu dominantą i nie strzelają w nos iskrami. Ta równowaga to cenna cecha, kiedy weźmiemy pod uwagę krzyk innych tego typu kompozycji.

Bapteme du Feu cały czas porusza się po podobnych obszarach olfaktorycznej mapy i nie zaskakuje nagłymi wrażeniami, ale nie jest to wadą, ponieważ w ramach swoich akordów migocze i dokonuje nieustannych korekt położenia. Raz jest wytrawny, innym razem rzuci w nos piernikowym cukrem. Raz zadymi, później pokaże skórzaste oblicze. Może się podobać i intryguje swoją grą.

Reklama perfum Serge Lutens Bapteme du Feu

Istotny defekt pokazuje się po dwóch, trzech godzinach. Wówczas Bapteme du Feu opada w objęcia zakurzonych drewienek i jakichś popłuczyn po grzańcu. Trochę pachnie to tak jak niewymyte naczynia w barze serwującym rozgrzewające trunki. Zapach robi się wówczas paskudnie mało niszowy i tani. I to mi się nie podoba, bo bardzo kontrastuje ze świetnym początkiem.

Opinia końcowa o Serge Lutens Bapteme du Feu


Zapach ma jeden z najciekawszej ukutych akordów piernikowych, jakie wąchałem. Niestety, trwa on zbyt krótko, a baza jest nawet nie przeciętna.


Nuty: imbir, cynamon, piernika, mandarynka, osmanthus, kastoreum, akord drzewny
Rok premiery: 2016
Twórca: Serge Lutens, Christopher Sheldrake
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 mL
Trwałość: niska, około 3-4 godzin

Warsztaty Nez de Luxe w ramach Sephora Trend Report

$
0
0
Sephora Trend Report Jesień 2016

Moje Drogie Czytelniczki,


w ramach corocznej akcji Sephora Trend Report będę miał przyjemność przeprowadzić jedyne w tym roku, otwarte warsztaty zapachowe Nez de Luxe w Warszawie.

Będą się odbywały o pełnych godzinach w Centrum Handlowym Arkadia.
Zapraszamy serdecznie w piątek (30.09) w godz. 14:00-19:00., w sobotę (01.10) od 17:00 do 18:00 oraz w niedzielę (2.10) w godz. 13:00 – 18:00.
Zapisy: 801 801 400 lub 12 682 84 94.

Warsztaty są bezpłatne!

Podczas wydarzenia nie tylko będziemy wąchać :)




Sephora Trend Report jesień 2016


Moschino Fresh Couture

$
0
0

Perfumy Moschino znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Moschino Fresh Couture

Fresh Couture od Moschino było jedną z najbardziej skandalizujących premier ubiegłego roku. Nie udało mi się o niej wówczas napisać, ale czynię to dziś...


Recenzja długa nie będzie, bo i zapach nie należy do szczególnie skomplikowanych. Nie budzi emocji, nie wyzwala chęci posiadania. Podejrzewam, że gdyby nie szokująca butelka, to premiera obeszłaby się bez żadnego echa i mogłaby sprzedawać się na półkach średnich.

Moschino Fresh Couture reklama

Kompozycja Fresh Couture to prostu cytrusy zawieszone gdzieś między Dolce&Gabbana Light Blue a Davidoff Cool Water. Uczciwie jednak przyznaję, że do żadnego z dwóch klasyków Moschino nie dorasta. To woń prosta, nieomal prostacka. Problemem jest nie tylko brak mocy, ale generalnie słaby wyraz całości. Wszystko wydaje się rozcieńczone i bez charakteru. Mdłe i niemrawe. I tak jest od samego początku do bazy, co zaskakuje tym bardziej, że przecież cytrusy powinny pachnieć z większym przytupem, przynajmniej na początku.

Opinia końcowa o Moschino Fresh Couture


Sam zapach jest według mnie zbędny i totalnie nie nadąża za stylistyką flakonu.


Nuty: cytrusy, akord kwiatowy, akord drzewny, malina, osmanthus, piwonia
Rok premiery: 2015
Twórca: Alberto Morillas
Cena, dostępność, linia: woda toaletowa dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: bardzo niska, około 1-2 godzin

Jean Paul Gaultier Le Male Essence de Parfum

$
0
0

Perfumy marki Jean Paul Gaultier znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Jean Paul Gaultier Le Male Essence de Parfum

Jean Paul Gaultier na zimę proponuje kolejne odsłony swoich wielkich arcydzieł. Mężczyznom w udziale przypadły perfumy Le Male Essence de Parfum


Zapach ma dość ciekawy flakon, który mnie trochę kojarzy się z Cartier La Panthere. Dodając jednak niebieski kolor płynu otrzymujemy efekt mogący wzbudzić zainteresowanie. Wizualność produkt mnie kupiła i zachęciła do testów.

Okazało się, że Le Male Essence de Parfum nie ma na dobrą sprawę zbyt wiele wspólnego z klasykiem. Owszem, to dalej woń słodka i nieco upiorna, ale w zupełnie innym klimacie. Różni go też sporo od ostatnich męskich premier z kategorii "słodziaków", ponieważ nie zawiera istotnych ilości bobu tonka. Nutą główną jest zamiast tego delikatnie wysłodzona skóra, która niestety gra trochę nazbyt syntetycznie i plastikowo. Zatem zamiast nuty włoskiej galanterii mamy podróbkę ze słodzikiem. Z początku kompozycja jest dodatkowo okraszona zielonym, nieco ulepnym kurzem, który powstał ze zmielenia jakichś elementów ziołowych i wysuszonych skórek cytrusów. Później skóra wtapia się w lawendę, która jest na dobrą sprawę jedynym łącznikiem między Le Male Essence de Parfum a klasykiem. Lawenda jest tu w tej samej formie - słodkiej, nieco fougere i trochę plastikowej.

Reklama perfum Jean Paul Gaultier Le Male Essence de Parfum

Baza z kolei pada w objęcia nijakości. Jest słodka i nawet ma pachnieć wanilią oraz tonką, lecz pachnie czymś trudnym do identyfikacji. Wszystko zdaje się tutaj rozcieńczone i trudne do określenia. Na tym etapie Le Male Essence de Parfum traci impet i nie wywołuje emocji.

Opinia końcowa o Jean Paul Gaultier Le Male Essence de Parfum


Jean Paul Gaultier proponuje jednak perfumy zmienne, co należy uznać za zaletę. Le Male Essence de Parfumżyje, pręży muskuły i mruga swoimi plastikowymi oczętami. Przyznam szczerze, że jestem zaskoczony tym, że z tak syntetycznych nut można zrobić kompozycję tak mobilną.


Nuty: skóra, kardamon, cynamon, lawenda, bergamotka, piżmo, pieprz, arcydzięgiel, szałwia
Rok premiery: 2016
Twórca: Quentin Bisch
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 75 i 125 mL
Trwałość: dość dobra, około 7 godzin

Reklama perfum Jean Paul Gaultier Le Male Essence de Parfum


Kolekcja ambitnych perfum za 300-400 złotych?

$
0
0


Podczas ostatnich warsztatów zapachowych miałem okazję przeprowadzić interesującą, prywatną rozmowę na temat cen perfum i ich finansowej dostępności dla przeciętnego mieszkańca Polski. Rozmowa była obszerna, ale jej meritum dotyczyło budowania całych kolekcji i zdjęć czytelników zamieszczanych na blogu...


Błędem jest myślenie, że wspaniałe perfumy to wydatek olbrzymi.

Bardzo często jest wręcz na odwrót i kosztujące krocie zapachy są ledwie przeciętne lub nawet słabe. Zresztą otwierając swoją perfumerię niszową nigdy nie pozwoliłbym sobie na stwierdzenie wyższości niszy nad mainstreamem. Za chwilę podam nawet dowód na to, że bywa całkiem odwrotnie.

Mogę się pokusić o tezę, że ambitne i naprawdę wartościowe perfumy są luksusem nie ze względu na pieniądze, ale za względu na sam zapach. Weźmy tu pod uwagę choćby klasyki Guerlain czy Givenchy, które można kupić ze (względnie) nieduże pieniądze, a mimo ich arcywielkiej wartości zapachowej, nie są popularne tak jak Si czy La Vie Est Belle.

Reklama perfum Amarige

W rozmowie, którą przeprowadziłem chodziło o to, że ludzie mogą sobie pozwolić na jeden flakonik przez długi czas, a budowanie kolekcji perfum to kaprys zarezerwowany dla najbogatszych Polaków i szejków znad Zatoki Perskiej. Otóż nie! I zrobię to na przykładzie z życia - weźmy pod lupę taką oto kolekcję perfum:

Givenchy Amarige (na E-Glamour.pl od 100 zł) - mocne, ale przyjazne kwiaty podane w słonecznej, ciepłej formie;
Agent Provocateur L'Agent (na E-Glamour.pl od 83 zł) - dymny szypr, esencja nocy;
Carven L'Eau de Toilette (na E-Glamour.pl od 79 zł) - wspaniałe, lekkie i zimne kwiaty;
Guerlain Eau de Shalimar (na E-Glamour.pl od 126 zł) - przyjazny, cytrusowo-waniliowy zapach z delikatna smugą orientu.

Powyższy zbiór jest kolekcją niezwykle ambitną, która osobom znającym te zapachy może się skojarzyć z kobietą bogatą, pewną siebie, elegancką i z bardzo wyrobionym gustem zapachowym. Taką, która uwodzi mężczyzn, ale nie jest już trzpiotką.

Guerlain Habit Rouge

Kolekcja jest pełna, to znaczy zawiera perfumy wieczorowe, na okazje formalne, nieformalne i typowo świeże. Każdy z czterech zapachów jest jednak wielką kompozycją, która ma klasę i zapach godny najdroższych kompozycji niszowych. Podkreślam, że całkowity koszt tej kolekcji to 388 zł!!! Na dobrą sprawę powyższy zbiór zaspokoi potrzeby zapachowe w każdej życiowej sytuacji. To chyba najlepszy dowód na to, że pachnieć luksusowo może prawie każdy, choć nie każdy zada sobie trud poszukiwań woni ambitnych i nietuzinkowych. I piękną kolekcję perfum można mieć za 300-400 złotych, a nie za kilka lub kilkanaście tysięcy...

Oczywiście, jeśli chcemy postawić na coś w 100% niespotykanego i zapewniającego doznania podniebne (ot, choćby ostatnio opisywana przeze mnie Isparta, która jest dymną różą, jakiej nie było nigdy wcześniej), to może się okazać, że mainstream nie wystarcza, ale nawet wtedy możemy się pokusić o wybranie zapachów niedrogich, nietuzinkowych i naprawę wielkich bez konieczności schodzenia do półki niskiej lub średniej. Pomijam już fakt, że są zapachy niezbyt drogie, które i tak zabierają nas do perfumeryjnego nieba - jak Limon Verde, Habit Rouge czy choćby Bentley for Men.

Parfumerie Generale Isparta

Jean Paul Gaultier Classique Essence de Parfum

$
0
0

Perfumy marki Jean Paul Gaultier znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Jean Paul Gaultier Classique Essence de Parfum

A dla kobiet Jean Paul Gaultier przygotował Classique Essence de Parfum...


Zapach jest zjawiskowy, zresztą tak samo jak Classique Intense. Mamy tu mocny i zawiesisty kwiat pomarańczy przełamany jednak kwaskowym imbirem i jaśminem w stylu muglerowskiem. To w skrócie, ponieważ w szczególne kompozycja wymaga wielkiej ilości słów. Rzadko kiedy zdarzają się bowiem perfumy z takim ładunkiem doznań i zmiennych akordów. Classique Essence de Parfumżyje i to jest kwestia najważniejsza.

Reklama perfum Jean Paul Gaultier Essence de Parfum

Początek ma dość frywolny, kręcący w nosie słodkościami w stylu bezy. Jest zatem sucho i krucho, choć trzeba wyraźnie zaznaczyć, że od samego początku zawiesiste kwiaty występują na czołowym planie. Stopniowo jednak jadalna słodycz zmienia się słodycz florystyczną znaną choćby z wersji Intense. Classique Essence de Parfum jest jednak inne. Jest tu coś kwaskowatego, nieco owocowego, jakby jedna niedojrzała porzeczka wrzucona na kosza kwiatów. Same zaś kwiaty choć zawiesiste, kręcą w nosie. Raz są bardziej pudrowe, później cukierkowe. Złocą się, czasami sypną w nos wysuszonym pyłkiem, a w bazie nawet zaczną się tlić. Akord ten Jean Paul Gaultier przedstawił naprawdę ciekawie.

Docenić należy też spójność ostatnich kompozycji. Classique Essence de Parfum w sposób logiczny jest rozwinięciem myśli Classique Intense. Na pewno część osób uzna to za wadę i może nawet stwierdzić wtórność nowej wersji, lecz dla mnie obecna odsłona ma wystarczająco dużo nowych elementów, żeby napisać o niej wyłącznie dobre słowa. Zresztą niech potwierdzeniem tego będzie baza, w której piaskowa wanilia nabiera nieco zwierzęcego charakteru, ale wciąż w powietrzu czuć smugi wysuszonych słońcem kwiatów.

Reklama Jean Paul Gaultier

Opinia końcowa o Jean Paul Gaultier Classique Essence de Parfum


Podoba mi się styl damskich premier marki Jean Paul Gaultier. Ten charakterystyczny akord piaskowych kwiatów może stać się wyznacznikiem firmy, jeśli tylko nadal będzie interpretowany w wystarczająco oryginalny sposób. W przypadku Classique Essence de Parfum tak właśnie jest i czekam z niecierpliwością na kolejną wariację...


Nuty: jaśmin, kwiat pomarańczy, imbir, wanilia, bita śmietana, papryka, kardamon, skóra, akord drzewny, akord ambrowy
Rok premiery: 2016
Twórca: Daphne Bugey
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 50 i 100 mL
Trwałość: bardzo dobra, powyżej 8 godzin

Reklama perfum Jean Paul Gaultier Classique Essence de Parfum


Niszowe perfumy na zimną aurę (alkohole i wytrawna wanilia)

$
0
0
Alpaka - takiej to ciepło (zdjęcie z zasobów wikimedia.org)

W świecie perfum wiele jest metod "ogrzania" się zapachem. Do najpopularniejszych należą oczywiście otulające słodkości - chyba każdy się zgodzi, że z La Vie Est Belle na szalu od razu robi się bardziej komfortowo. A co jeśli chcemy sięgnąć po niszowe ocieplacze?


Korzystając z możliwości, jakie daje mi Impressium, przedstawiam kilka (dzisiaj dwie) grup perfum, które na zimę mogą być cennymi kompanami:


www.impressium.pl

1. Procenty ku pomocy


Nuty alkoholowe w perfumy są bardzo popularne. Zasadniczo dzieli się je na dwie główne grupy: z nutami orzeźwiającymi (szampan, wódka, mojito, malibu, caipirinha i wszelkie inne tropikalne koktajle) i z nutami rozgrzewającymi (koniak, brandy, whisky, rum itd.). Oczywiście nie jest tak, że trzeba sięgać od razu po niszowe brzmienia, kiedy na poczekaniu są genialne perfumy mainstreamowe (np. rumowy Bentley for Men), ale nisza daje do wyboru akordy nieznane z półek selektywnych (choćby pachnące rozkładającym się ciałem zakonserwowanym w beczce po brandy perfumy Beaufort 1805 Tonnerre).

Ja wybrałem jednak kompozycje bardziej "noszalne".

Baraonda, Coeur de Noir, Tenera

Na początek pachnąca kakao, koniakiem i calvados Nasomatto Baraonda. Zapach o tyle ciekawy, że bardzo zmienny i nie dający się zamknąć w schematy. Pełna recenzja jest już na blogu: "Nasomatto Baraonda".

Po drugie, rumowa i waniliowa Tenera od Rouge Bunny Rouge. To zresztą jedyne typowo zimowe perfumy z jasnej kolekcji tej marki przez co wydają się totalnie zapomniane i traktowane jako błąd na tle świeżych towarzyszy. Na uwagę zasługuje zwłaszcza jej niesłodka wanilia, której wtóruje akord skórzany i żywiczny oraz rozlany na damskiej torebce rum.

Po trzecie, Beaufort Coeur de Noir - najbardziej zachowawczy z debiutanckiego trio marki Beaufort, a i tak 99% osób nie jest w stanie go ujarzmić. To zapach spalonego statku piratów, w którego ładowni obok rumu była też nafta, ropa i dużo prochu. Zaznaczam jednak, że w przeciwieństwie do dwóch braci, Coeur de Noir użyty w bardzo małych ilościach (np. na szaliku) potrafi pięknie otulić dymnym, palącym się kokonem.

2. Wanilia na sposób wytrawny


I znowu, żeby tę niszową odsłonę wanilii odkryć nie trzeba wydawać fortuny. Świetną i dostępną kompozycją w tym temacie jest choćby Yves Rocher Vanille Noire.

Z oferty Impressium wybrałem jednak trzy (w zasadzie cztery, bo Rouge Bunny Rouge Tenera również może być zaliczona do tej grupy) zapachy.

Perfumy z wytrawną wanilią

Pierwszym z nich jest wanilia waflowa z odrobiną miodu i wytrawnym olejkiem z korzenia arcydzięglu, czyli Peccato Originale Cantaride. Zapach należy do tych, które nie mają swoich odpowiedników. Pisałem o nim zresztą już w 2013 roku, kiedy marka nie była dostępna w Polsce: recenzja Peccato Originale Cantharide.

Następnie zimowy klasyk - YESforLOV Rejouissance. To wanilia pikantna, przełamana gorejącym szafranem, wędzoną śliwką i kremową, nieco spopieloną lilią. W tym miejscu również odsyłam do opisu z 2012 roku, bo to, co wyczyniają sprawia, że zasługują na wielkie uznanie i jeszcze lepszą ocenę: recenzja YESforLOV Rejouissance.

I wanilia przekorna, czyli Vanille d'Iris. Kiedyś jedna klientka powiedziała mi, że tak pachniałoby La Vie Est Belle, gdyby do produkcji użyto wyłącznie naturalnych składników. Nie do końca się z tym zgadzam, lecz nie zmienia to faktu, że interpretacja Ormonde Jayne jest naturalna, niesłodka, a jednocześnie zmienna jak kameleon. Zapach w lecie pachnie zupełnie inaczej, a w zimie (zwłaszcza na szalach) otula i tworzy puchaty, irysowy kokon podbity absolutem wanilii.

Viktor & Rolf Bonbon Couture

$
0
0

Perfumy marki Viktor &Rolf znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Viktor&Rolf Bonbon Couture

Holenderski duet Viktor&Rolf prezentuje bardziej intensywną, luksusową i drapieżną odsłonę swojego  karmelowego klasyka. Jak zatem naprawdę pachnie Bonbon Couture?


Do testów zabrałem się z dość dużym opóźnieniem, ponieważ premiera nie wzbudziła mojego zainteresowania. Zakładam, że spora część czytelników Nez de Luxe miała podobną sytuację. W końcu jednak nadszedł czas i Bonbon Couture w taki oto sposób debiutuje na blogu.

Początek ma bardzo interesujący. To właśnie pobieżny test blotterowy wydał mi się na tyle frapujący, że postanowiłem przyjrzeć się tej kompozycji bliżej. Przypomniał mi się wówczas aromat śmietankowej bezy zmieszanej z migdałowymi landrynkami. Całość roziskrzono zaś mała ilością cytrusów. Akord początkowy Bonbon Couture jest świetny i naprawdę dobrze skonstruowany.

Viktor&Rolf Bonbon Couture 50 mL

W drugim akcie pojawia się karmel, czyli bohater główny według Viktor&Rolf. Ma na pewno bardziej agresywną formę niż w klasyku. Jest mocniejszy, silniej zwęglony, może nawet kwaskowaty. W każdym razie robi pozytywne wrażenie, a przede wszystkim nie brakuje mu emocji, co jest kwestią najważniejszą. I po tym szczycie Bonbon Couture spada, robi się coraz bliższy woni pierwowzoru. Pojawiają się nieco słodkie, niemrawe kwiaty, które otulają karmelowy trzon. Rdzeń robi się jednak łatwy, wtórny, bez ambitnych węglowych wstawek. Jeśli dodamy do tego chemiczny wydźwięk całości jako takiej, to genialny obraz początku zostaje zatracony. A szkoda...

Baza Bonbon Couture to już popłuczyny po karmelu i dużo kurzu pochodzącego z syntetycznych utrwalaczy. Zawód jest tym większy, że deklarowano użycie paczuli, białego tytoniu, sandałowca, a to pozwalało sądzić, że fundament będzie wodził za nos.

Nie wodzi.

Viktor&Rolf Bonbon Couture

Opinia końcowa o Viktor&Rolf Bonbon Couture


Na pewno zdobędzie ta kompozycja liczne grono wielbicielek, bo pachnie w gruncie rzeczy przyjemnie. Szkoda tylko, że genialny początek towarzyszy kiepskiej końcówce. Chociaż według mnie i tak jest lepiej niż w klasycznym Bonbon.


Nuty: mandarynka, neroli, brzoskwinia, jaśmin, karmel, tytoń, paczula, drewno sandałowe, wanilia
Rok premiery: 2016
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 90 mL
Trwałość: średnia, około 5-6 godzin
Twórca: Cecile Matton, Serge Majoullier

Reklama perfum Viktor&Rolf Bonbon Couture


Warto zwrócić też uwagę na ciekawą reklamę perfum, choć mocno inspirowaną Guerlain La Petite Robe Noire.


Estee Lauder Modern Muse Nuit

$
0
0

Perfumy marki Estee Lauder znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Estee Lauder Modern Muse Nuit

To jest bomba i prawdopodobnie jedna z najlepszych premier tego roku. Modern Muse Nuit bez przesady może być nazwane przełomem na miarę Sensuous. Szkoda tylko, że Estee Lauder potraktowało tę kompozycję jako kolejną wersję, bo zginie w gąszczu innych Modern Muse zasługując na stanie się klasykiem


Po pierwsze, Modern Muse Nuit nie jest kolejną wariacją na temat kwiatów jak granatowe Modern Muse. Nie ma w nich też akcentów czerwonego pieprzu i paczuli, które z kolei są wyznacznikiem serii zapoczątkowanej przez Le Rouge. Jest to za nuta drewniana. Piękna! Według Estee Lauder wynika ona z połączenia tonów drewna sandałowego z mieszaniną Clearwood opatentowaną przez laboratoria Firmenich. Właśnie ta substancja ma nadawać perfumom ciepłej, paczulowej nuty, którą do tej pory otrzymywało się dzięki zastosowaniu frakcjonowania olejku paczulowego. Co ciekawe, w skład Clearwood wchodzą wyłącznie alkohole i seskwiterpeny obecne w naturalnej esencji z paczuli. Ważne jest jednak to, że dzięki jej użyciu nie wprowadzamy do perfum nut ziemistych, skórzanych, pogrzebowych i zimnych.

Kendall Jenner w kampanii Modern Muse Nuit

Estee Lauder Modern Muse Nuit kojarzy mi się jednak ze złocistym, wygrzanym zamszem. Jest w tych perfumach coś, co sprawia, że niemal czujemy ich miękki dotyk na skórze. Nie ma w tym jednak żadnej agresywności, bo jednocześnie kompozycja jest nieco puchata i mleczna, cały czas trzyma się w drzewnych obszarach zapachowej mapy. W tym miejscu istotne będą też skojarzenia z Chloe Love Chloe ze względu na pudrowe tony, które jednak u Estee Lauder są znacznie subtelniejsze. Ważne są też wstawki rumiankowe, choć znowu nie jest to rumianek rodem z herbaty. Zaskakuje ten składnik swoją lekkością i delikatnym, ledwie zaznaczonym aromatem nadającym kolejnego wymiaru kompozycji.

Zapowiedź Modern Muse Nuit

Ostatnim elementem, który mnie zachwyca jest akord kwiatowy, którego na dobrą sprawę nie ma. W tym miejscu warto przytoczyć obraz jaśminu z M.Micallef Gaiac, gdzie przyjął on formę kremową, drzewną i szalenie ciepłą, wręcz gorejącą. Podobnie jest w Modern Muse Nuit. Próżno szukać tu kwiatków rodem z klasycznej wersji Modern Muse, nie ma też kwiatów ciężkich i słodkich. Takie zagranie jaśminem to prawdziwa sztuka, bo typowego klimatu florystycznego po prostu tu nie ma...

Na sam koniec napiszę o tym, że zapach Estee Lauder nie daje się opisać etapami, ponieważ mam wrażenie, że jest okryciem ciała, które migocze jak cekiny na sukience - klimat jest cały czas taki sam, ale jednak wszystko jest zmienne i nieustannie zachwyca...

Opinia końcowa o Estee Lauder Modern Muse Nuit


To bardzo, bardzo dobre perfumy. Nie są tak kontrowersyjne jak L'Ange Noir, ani tak różowo-masowe jak Absolutely Blooming, stąd śmiało mogę polecić ich testy każdemu, kto przeczyta tę recenzję. Warto, naprawdę!


Nuty: drewno sandałowe, czarna porzeczka, jaśmin, heliotrop, paczula, mandarynka, rumianek, wanilia, bób tonka, ambra, piżmo
Rok premiery: 2016
Twórca: Harry Fremont
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: średnia, około 5-6 godzin

Reklama perfum Estee Lauder Modern Muse Nuit


Film zza kulis z Kendall Jenner w roli głownej:


Marc Jacobs Divine Decadence

$
0
0

Marc Jacobs Divine Decadence znajdziesz w perfumerii E-Glamour.pl


Marc Jacobs Decadence Divine

Ze sporym opóźnieniem piszę o zimowej propozycji marki Marc Jacobs - Divine Decadence


Zapach po przelotnym teście wydał mi się niezbyt ciekawy, a na pewno znacznie bardziej tuzinkowy od klasycznych Decadence. Później jeszcze przyszła pora na kolejne testy nadgarstkowe, a w końcu zdecydowałem, że trzeba przysiąść i napisać recenzję.

Perfumy Divine Decadence anonsowane są jako lżejsza, bardziej roziskrzona wersja klasyka. W sporej mierze jest to prawdą, choć brak nuty śliwki sprawia, że oba zapachy różnią się w dużym stopniu i na dobrą sprawę powinny być rozpatrywane jako byty niezależne.

Reklama perfum Marc Jacobs Divine Decadence

Przy takim podejściu Divine Decadence  to woń po prostu waniliowa z mocno zaznaczoną nutą szampańską w stylu nadzienia znanych rogalików sprzedawanych na 7 dni tygodnia. Podobieństwa idą jednak dalej, ponieważ Marc Jacobs też zdaje się nasycony sztucznościami niczym konserwantami naszpikowano rzeczone rogale. To zaś sprawia, że kompozycja jest raczej płaska, mało zmienna i może nużyć.

Sytuacji nie ratują nuty kwiatowe, które są dość niemrawe i syntetyczne oraz szafran, którego ocieplająca moc została sprowadzona do podgrzania nuty waniliowo-szampańskiej.

Marc Jacobs Divine Decadence

Divine Decadence to perfumy, o których nie ma potrzeby pisania elaboratów. To prosta woń, chemiczna, ale też nie ma tu jakieś głębokiej tragedii, ponieważ nuty powoli się zmieniają i wykazują (jakieś minimalne) oznaki życia. Sam pomysł z akordem szampańskim też nie jest najgorszy, choć zawsze mogłoby być lepiej.

Opinia końcowa  o Marc Jacobs Divine Decadence


Pod względem poziomu nowa wersja nawiązuje do klasyka, czyli trochę dobrego, trochę złego...


Nuty: szampan, wanilia, kapryfolium, kwiat pomarańczy, bergamotka, irys, gardenia, szafran, akord ambrowy
Rok premiery: 2016
Twórca: b.d.
Cena, dostępność, linia: woda perfumowana dostępna w pojemności 30, 50 i 100 mL
Trwałość: dość dobra, około 6-7 godzin

Heeley Eau Sacree

$
0
0
Heeley Eau Sacree

Marka Heeley nie lansuje nowości bardzo często, więc każdy nowy zapach jest dużym wydarzeniem. Tak było z Eau Sacree, który pojawił się w Impressium w pierwszym dniu po światowym debiucie


Zapach określany był jako bardziej zawisista i skoncentrowana wersja Heeley Cardinal. Nacisk miano położyć na nuty mroczne i dymne. Stąd decyzja o tym, żeby Eau Sacree uczynić czystym ekstraktem, a nie wodą perfumowaną (jak miało to miejsce w przypadku Kardynała). Tyle tytułem teorii...

Jeśli chodzi o praktykę to perfumy te są zaskakujące z kilku względów. Po pierwsze, nie pachną jakoś bardzo kościelnie. Oczywiście, jeśli uznamy, że klasyczne kadzidło może nie pachnieć kościelnie. Dla mnie to zapach przede wszystkim drzewny i dymny. Odbieram Eau Sacree tak jakby ktoś sprężył dym palonego olibanum i zamienił w kryształ. Jest zatem gęsto i dość ciężko.

Dwa najciekawsze ekstrakty Heeley'a - Phoenicia i Eau Sacree

Natomiast bardzo istotne jest też otoczenie kadzidła, a zwłaszcza wyraźnie zaakcentowane przyprawy, które sprawiają, że całość nabiera pędu. Na początku tę rolę pełni czarny pieprz, później muszkat i na końcu subtelne goździki. Każda z tych nut zdaje się jednak położona na rozżarzonym drewnie, które dobrze znamy choćby z Rouge Bunny Rouge Embers. Zresztą klimatycznie obie kompozycje są bliskie sobie. Eau Sacree jest bardziej kadzidlane i mimo dużej mocy ma w sobie coś krystalicznego, co jest już wyznacznikiem stylu Heeley'a.

Heeley Eau Sacree - oficjalne zdjęcie promocyjne

Na sam koniec warto powiedzieć o bazie, która zwłaszcza na szalach trwa i trwa, i która bardzo wyraźnie wchodzi w obszary zwęglonego drewna. To już nie jest popiół, którym posypujemy głowy, ale naturalna woń spalonego niemal do rdzenia drzewa. I nie powiem, ale mnie się to bardzo podoba. Mam nawet specjalny szalik do Eau Sacree i sobie zatrzymuję ten moment.

Opinia końcowa o Heeley Eau Sacree


Świetny kadzidlak, który kontynuuje poziom osiągnięty przez Phoenicię. Fanów zawiesistych, gęstych kadzideł i spalonych drew może żywo zainteresować

Nuty: kadzidło frankońskie (olibanum), opoponaks, drewno sandałowe, aldehydy, goździki, gałka muszkatołowa, czarny pieprz, ambra
Rok premiery: 2016
Twórca: James Heeley
Cena, dostępność, linia: ekstrakt perfum dostępny w pojemności 50 mL (w najlepszej cenie na impressium.pl)
Trwałość: bardzo dobra, 8-9 godzin

Limitowana edycja Sisley Eau du Soir 2016

$
0
0

Sisley Eau du Soir 2016

Markę Sisley darzę wielką estymą i zawsze zapachowe wieści z jej świata są dla mnie niezwykle ważne


Tym razem z przyjemnością donoszę o nowej odsłonie flakonu Eau du Soir, która dołącza do wielkiej rodziny edycji limitowanych lansowanych od kilkunastu lat przez francuską markę. Wersja 2016 ozdobiona jest graficznym motywem kwiatowym, który występuje nie tylko na butelce, ale również na pudełku. Znacznie tego elementu jest wielorakie: ma on z jednej strony symbolizować kwiatowe serce kompozycji, ale też nawiązywać do idei odrodzenia.

Na całym świecie pojawi się 14 000 egzemplarzy, z czego kilka na pewno w Polsce. Limitowana edycja Eau du Soir będzie dostępna w pojemności 100 mL i w cenie 1010 złotych.

Sisley Eau du Soir 2016

Kolekcja perfum Elżbiety

$
0
0
Gucci by Gucci, Jour d'Hermes, Shalimar i Balenciaga Paris

Po długiej przerwie powracam do publikowania kolekcji perfum czytelników Nez de Luxe. Dzisiaj zdjęcia, które otrzymałem od Elżbiety


Zakładam, że kolekcja spodoba się wielu osobom, bo pełno jest w niej woni niezwykłych, pięknych i niosących emocje: począwszy od Guerlain Shalimar przez Balmain Extatic Intense Gold aż po Gucci by Gucci (i oczywiście wiele, wiele innych)

A oto fotografie:






Viewing all 1711 articles
Browse latest View live