Marka nazywa się Peccato Originale, czyli "Grzech Pierworodny". Stworzyła ją Sylvia Monti - włoska chemiczka, choć zakładam, że nie w pojedynkę. Filozofię firmy możecie poznać na jej stronie internetowej. Ja zaś zajmę się sześcioma zapachami, które same w sobie warte są grzechu. Zwłaszcza niektóre.
Emulsione Libera
![]()
Emulsja to mieszanina dwóch niemieszających się ze sobą cieczy, w której jedna jest rozproszona w drugiej. Przykładem emulsji jest np. mleko, kremy do twarzy, białko jaja kurzego. Można więc przypuszczać, że
w Emulsione Libera chciano połączyć niepasujące do siebie składniki.
Po testach globalnych mam jednak wątpliwości co do tego. Kompozycja jest spójna, zimna, krystalicznie kwiatowa. Jest fiołek, jest mech, są elementy białych kwiatów. Całość przypomina trochę
Paris. W perfumach Peccato Originale jest jednak znacznie większy ładunek chłodu i sterylności. Podoba mi się, ale odbieram je jako produkt skierowany dla kobiet.
Nuty: papaja, fiołek, biały mech (czyli syntetyk), jaśmin, drewno sandałowe
Eros
Zdecydowany faworyt kolekcji.
Oudowy, różany, drzewny, aptecznie dymny. Agaru w tej konwencji było mnóstwo, od zatrzęsienia niemal. Jest jednak szczegół, który odróżnia Erosa. To
mszyste, ostre i ciemnozielone niuanse bazy. One sprawiają, że przez pierwszą godzinę - dwie perfumy pachną dobrze, ale nudnawo. I dopiero później kompozycja zyskuje na atrakcyjności. Wyróżnia się i może zachwycić nawet starych oudowych wyjadaczy.
Nuty: oud, róża, ambra, drewno gwajakowe, balsam gurjun, mech
Essenza Miracolosa
Tu mam zagadkę, bo perfumy są dla mnie wyraźnie cytrusowe, świeże i tylko muśnięte czystym kadzidłem. Oficjalne nuty podają jednak zupełnie coś innego. Według mnie Essenza Miracolosa może być z powodzeniem traktowana jako woń lekka, letnia, cytrusowa z subtelnym podbiciem mocnych składników, coś na modłę L'Eau de Tarocco Diptyque. Z tym, że czuć w niej bardzo wyraźnie kardamon, a to z kolei nieco zbliża ją do
X for Men.
Nuty: kardamon, kadzidło, drewno gwajakowe, balsam copaiba, akord przyprawowy
Estratto di Folia
To kolejny zapach z grupy "czystych". Jest w nim coś morskiego, ale też coś kwiatowego. Myślę, że słusznym będzie zakwalifikowanie go do grupy niszowców bazujących na morskich akordach drzewnych. Trzeba mieć jednak na uwadze, że Estratto di Folia jest wonią sterylną, dziewiczą. Wąchając ten zapach widzę czysty kawałek lnu na plaży podczas suchego, acz pochmurnego i wietrznego dnia.
Nuty: czarny pieprz, ambra, bergamotka, czerwony pieprz, pałecznik
Cantharide
![]()
Cudowny, waniliowy, pachnący przekładanym miodem waflem i czystym ciastem drożdżowym. Wyraźnie paczulowy, lekko skórzany i puchaty. Klimatycznie należy do tej samej rodziny co Dries van Noten, ale jest znacznie bardziej urozmaicony, niestabilny, drgający. W bazie kompozycja się nie wysładza, lecz nabiera transparentnego, nieco pudrowego sznytu. To jedna z ciekawszych propozycji włoskiej marki.
Kantaryda to gatunek pewnego chrząszcza. W celu obrony
owad wytwarza silnie drażniącą substancję - kandarydynę, która od starożytności była używana jako afrodyzjak lub trucizna. Jej afrodyzjakalne działanie wiąże się z drażnieniem naczyń krwionośnych, co powoduje przekrwienie tkanek.
Nuty: kawior, arcydzięgiel, skóra, benzoin, wanilia, piżmo, paczula
Iniezione di Morfina
![]()
To znowu paczula, ale w bardziej surowej formie niż w Cantharide. Jest lekka, astralna, kocia. Najbardziej przypomina mi
Nombril Immense marki Etat Libre d'Orange. Początek ma trochę melonowy (to pewnie kwiat cytryny), ale później zasuwa już na skórze w rytm kocich łap, mąki z cukrem i czegoś przyjemnie bezpiecznego. To piękny zapach. Nie kojarzy się z zastrzykiem morfiny, choć wierzę, że może uzależniać.
Nuty: kwiat cytryny, paczula, wanilia, galbanum, lawenda, czarny pieprz, wanilia